wtorek, 24 grudnia 2013

Przede wszystkim pokoju w sercu oraz....

 W całym piątkowym zgiełku usłyszałam jedne życzenia , które zapadły mi w pamięć: abyśmy właśnie w okresie świątecznym, pogodzili się z innymi, nie siadali do stołu bez przebaczenia, żeby ten dzień stał się przyczynkiem do polepszenia relacji z innymi.

Dlatego też, życzę Wam :

aby te Święta były pełne radości, wzajemnej życzliwości, i rodzinnej atmosfery. 
Niech ten świąteczny czas przyniesie wytchnienie, ciepło i radość, a

 Nowy Rok 2014
obfituje w mądre decyzje i odważne marzenia, oraz kolejną porcję przygód, doświadczeń i szans rozwoju.


Swięta z reklamy kontra rzeczywistość :)

Dla jednych znienawidzony dla innych wyczekiwany,dla jednych się skończył dla innych zaczął- czas przed świętami.
Większość nauczycieli wpisuje się do w oba nurty z prostej przyczyny,szaleństwo szkolne się zakończyło ( dla niewtajemniczonych- rozliczenia finansowe, ozdabianie klas i okien, szykowanie przedstawień, wykonywanie ozdób choinkowych, kartek świątecznych, udział w akcjach charytatywnych,  przygotowań do spotkań z rodzicami itp. itd.), a zaczęło rodzinne,domowe.
W piątek 20.12.2013 r. w szkole uroczyście się spotkaliśmy, życzyliśmy sobie wszystkiego najlepszego i rozeszliśmy się, jedni do domów, a inni tak jak ja, szykowali klasy na spotkania z dziećmi i ich rodzicami.Spotkania te, i usłyszane życzenia skłoniły mnie do refleksji nad sensem- tylko sensem czego?Wszystkiego! Przede wszystkim mojej pracy -ukochanej i wymarzonej !!! Oraz Świętami i związanej z nimi gorączki zakupów, sprzątania, gotowania, pieczenia lub ucieczki przed tradycją i rodziną w daleki świat.
Niesamowite jest to, że jest to czas wyboru i podejmowania decyzji - co mam zrobić?co wybrać?uciekać czy zostać?
Jak zareagują inni na nasze decyzje i czy sobie poradzimy, z "troską" rodziny, na złamanie uświęconej, rodzinnej tradycji do pytań o to: kiedy ślub, kiedy dzieci, dlaczego nie pracujesz, po co pracujesz, dlaczego takie marne stopnie, a może stopnie mogłyby być lepsze-koleżanki tak świetnie się uczą...
Usłyszenia , że źle wyglądasz, dzieci wychowujesz nie tak jak trzeba, fryzura ci nie pasuje...
Wysłuchania o zbliżającej się śmierci (i tak od dwudziestu lat...) ciotki, wujka, stryjka itd...
Nie zjedzenia karpia bo się go nie lubi ale słuchania, że trzeba bo to tradycja, bo taki zwyczaj, bo w przyszłym roku sam nieszczęścia :)
Patrzeć nerwowo na zegarek i w amoku wymyślać wymówkę szybkiej ucieczki ale co to ma być??? skoro dzień wolny, a do szpitala mnie nie wezwą, bo nie jestem lekarzem :)

"Święta, kojarzą mi się( te idealne),  jak na reklamach:) z dużym wigilijnym stołem, z rodziną, z gwarem, śmiechem, uściskami, biegającymi dziećmi itd.Ale czy to jest prawdziwy, szczęśliwy obraz świąt? Czy spreparowana wigilijna cepeliada?Bo w realu, im większa rodzina, tym większe prawdopodobieństwo, że nastąpi katastrofa. Różni ludzie, różne opinie, charaktery, walka sił, pozycji.W każdej rodzinie jest ktoś, lub coś- jakaś śmierdząca sprawa, jakieś trupy w szafie, które przy okazji wszelkich spotkań, od czasu do czasu wypadają i roznosi się wszechogarniający smród". "

Prawda , że ten cytat świetnie obrazuje rzeczywistość ? :) Jednak ja należę do tej grupy osób, które na dzień dzisiejszy przystopowały. W domu nie musi być sterylnie jak w szpitalu, nie musi być 12 potraw na stole...Ważne aby było fajnie :) Razem  lepimy pierogi i uszka, ugniatamy ciasto drożdżowe , smakujemy barszcz i niczym detektywi, dochodzimy czego mu brakuje, aby był idealny w smaku :) Oczywiście tam gdzie ludzie tam i sprzeczki, ale co tam!!!
Święta mogą być koszmarem, gdzie kobieta siadając do stołu przypomina sprintera po treningu, albo czasem wspólnej zabawy, planowania i dzielenia się obowiązkami.To świetny czas na naukę i pokazanie dzieciom, że w domu wszyscy jesteśmy równi wobec siebie i  obowiązków, że jesteśmy firmą, w której każde ogniwo jest zobowiązane do wykonywania swojej pracy na miarę swoich możliwości. To nie jest czas na mówienie kobiecie, że jest genetycznie zaprogramowana do wykonywania obowiązków domowych, spania po dwie godziny na dobę itp.To nie jest czas, gdzie dzieci mają siedzieć cicho i nie przeszkadzać bo są zbyt małe aby pomagać, albo mają nie pomagać ponieważ jeszcze się w życiu napracują ...  
To czas różnorodnego podejścia do tego okresu : dla jednych zwyczaj dla innych tradycja dla jeszcze innych czas religijnego uniesienia.

Bez względu na podejście, dajmy sobie prawo do tego aby spędzić je tak jak chcemy :)

Podaję dwie definicje - zwyczaju i tradycji.Myślę, że warto się nad nimi zastanowić:
1. Zwyczaj, socjol. ustalony w zbiorowości sposób zachowania się;
ma w znacznej mierze charakter bezrefleksyjnego naśladowania tego, co robili i robią inni; jest częścią tradycji.(http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/4002589/zwyczaj.html)
2. Tradycja [łac. traditio ‘wręczenie’, ‘oddanie’], przekazywane z pokolenia na pokolenie treści kulturowe (obyczaje, poglądy, wierzenia, sposoby myślenia i zachowania, normy społeczne), uznane przez zbiorowość za społecznie doniosłe dla jej współczesności i przeszłości.  (http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/3988578/tradycja.html)